niedziela, 21 lutego 2016

"Ale wróci moja siostra, wierzę w to bardzo mocno." - Czarny Młyn

No to dziś kolejna książka do mojej kolekcji...

Mało która książka wywołuje we mnie jakiekolwiek emocje. Czytając Czarny Młyn coś tknęło we mnie. Jakiś dziwny zegarek spowodował inne myślenie. Nigdy jeszcze nie spotkałam się taką książką, której autor wcielił się w rolę głównego bohatera i opisywał to co widzi jako dziecko... Ale w pewnej kwestii mały, jedenastoletni Iwo myśli dorośle i odpowiedzialnie.
 


Zaniedbana, pustoszejąca wioska, skąd wszędzie jest daleko i gdzie nawet nie odbiera telewizja, to cały świat jedenastoletniego Iwo i grupki jego przyjaciół. Pewnego razu w tym całym ponurym miejscu zaczynają się dziać dziwne, trudne do wyjaśnienia rzeczy, które z każdym dniem coraz bardziej przypominają koszmarny sen. Ślady prowadzą do ruin spalonego dawno młyna... Dzieci muszą same stawić czoła niebezpieczeństwu, by ratować swoich rodziców i ocalić zagrożoną wieś. Kluczem do rozwikłania zagadki i sposobem na pokonanie zła stają się niezwykłe zdolności upośledzonej siostry głównego bohatera.

 Iwo, przemyślenia :
 Mela unosi się nad nią i spogląda na nas. Mama wydaje okrzyk przerażenia, próbuje wbiec na schody, ale moja siostra podnosi rękę i macha do niej. Nie wiem, czy nawiązują taki sam rodzaj połączenia, jaki Melka nawiązała niedawno ze mną, ale chyba tak, bo twarz mamy nagle się zmienia. Znika wyraz przestrachu, pojawia się zrozumienie. I jakiś straszny smutek. Mama stoi na stopniach przez krótką chwilę i smutno przygląda się Meli. Wreszcie kiwa głową, odwraca się i ciągnie mnie za rękę w kierunku zejścia. 

Iwo, przemyślenia : 
Pewnie nie wróci sam Czarny Młyn - jego miejsce jest gdzie indziej, może nawet poza naszym światem. Ale wróci moja siostra, wierze w to bardzo mocno...  


:-[ 

Książka ta pokazała mi, że dzieci mogą naprawdę wiele czuć i przeżywać w środku nie okazując tego na zewnątrz. Pomimo tego, że także jestem dzieckiem nie umiem sobie wytłumaczyć, że widzę i czuje coś innego niż dorosły. 
Smutek, a jednocześnie zrozumienie dominuje w końcówce opowieści. Mała Melka staje się kimś wielkim, kimś o kim wieś Młyny nie zapomni nigdy... 

Jeśli mam być szczera, to wolałabym tę książkę czytać w lepszym nastroju. Na przykład na wiosnę, kiedy wszystko jest kolorowe i żywe, a nie teraz kiedy jestem w wielkim załamaniu i popadam w coś co śmiem nazwać "depresją"... 

środa, 17 lutego 2016

Liebster Blog Award - Po raz kolejny !

Dziś przychodzę do Was z Liebster Blog Award. Oczywiście bardzo serdecznie dziękuje Mai z bloga My passions. Nie sposób było mi odmówić jej tego posta, gdyż jest to moim zdaniem jedna z przyjemniejszych form publikowania. Nie przedłużając, przechodzę do pytań :

Znalezione obrazy dla zapytania liebster blog award 

1. Masz idola?
Nie, nie mam idola. Nigdy go nie miałam.

2. Ulubiona piosenka?
Tak naprawdę moje ulubione piosenki przewijają się ciągle. Ciągle się zmieniają. Teraz dość dużo słucham muzyki a najczęściej:
Wrecking Ball - Miley Cyrus, oraz
Uptown Funk - Bruno Mars & Mark Rowson

3. Ulubiony przedmiot w szkole?
Zdecydowanie J.angielski.

4. Ulubiona potrawa?
Fasolka po bretońsku !

5. Ulubiony sklep odzieżowy?
H&M, ale lubię także New Yorker.

6. Jaki masz telefon?
Huawei Y560.

7. Ulubiony kolor?
Biały, szary oraz fiolet.

8. Masz rodzeństwo?
Tak. Młodszą siostrę - Olkę.

9. Masz jakieś zwierzę?
Tak. Mam psa - Maxa :-)

10. Kiedy założyłaś bloga?
Około 10 lipca 2015 roku, więc małymi kroczkami zbliża się roczek. Oczywiście nie przegapię tej daty i sprawdzę dokładny termin.

11. Dlaczego to zrobiłaś?
Od razu zaznaczam, że jest to mój pierwszy blog (dziwne?). Założyłam go z ciekawości, może z chęci publikowania albo z nudy pochłaniającej mój wolny czas.

***

Postanowiłam nie pisać pytań i wymyślać nominowanych.
Po pierwsze nie miałabym tyle (11) nominowanych blogów.
Po drugie większość blogów byłaby ostatnio nominowana.
Więc nie widzę większego sensu. Dziękuje za przeczytanie !
+ Jak podoba się Wam nowy wygląd bloga?

niedziela, 7 lutego 2016

UPSET

Po ostatnim męczącym tygodniu nie mam ochoty na nic. Nawet na rzeczy, z których kiedyś cieszyłam się jak małe dziecko z zabawki. Ogólnie jestem smutna, zdołowana, senna i przeziębiona. Wszystko widzę w szarych i smutnych kolorach. Nawet złociste i okrągłe niczym piłeczka słońce, które w ostatnim czasie zaczyna dominować w pogodzie przestało mnie rozweselać.
Wraz z moim złym samopoczuciem do siebie i świata idzie inne nastawienie do ludzi. Patrzę na nich przez pryzmat złej odsieczy i nie potrafię przestać. Widzę tylko ich wady i złe zachowania. A te kolory? Ten śmiech, radość... Zniknęły.
Świat zamyka się przede mną, a ja nic nie mogę z tym zrobić. Może nie chcę? Jeżeli naprawdę nic z tym nie zrobię mogę tego żałować, bo każda podejmowana teraz decyzja jest pod pewną presją i zakłopotaniem. Każda wymuszona czynność jest zrobiona byle jak, nie przykładam się do niej z niewiadomych powodów.
Czuję jak przenika mnie chłód, a ja pragnąc temu zaradzić owijam się szalikiem i odwracam od rzeczywistości. Po raz już któryś z kolei powraca moje załamanie i pewien lęk. Jesienią wszystko wydawało się dobre, kolorowe, odważne. Nic nie miało barier i lęków. Teraz, po tym jak udało mi się wyjść z wielkiego doła, znowu do niego wpadam. Szkoda, że teraz nie widzę wyjścia... 

Blog także poszarzał...